Pamięć (krótki załącznik do długiej przyjaźni)

Dla A. N.

Był ukrytym i dyskretnym narratorem swoich książek. Czytając je, rozpoznając ich język, perspektywę, grę skojarzeń, umiejętne połączenie faktów i komentarza, ma się pewność, że są napisane właśnie przez niego.

Wyznaczał sobie, w pracy i w życiu, wielkie cele. Miał równocześnie – co rzadkie – dystans do siebie i świata. A był prawie wszędzie i widział mnóstwo. Część z tego opisał, ale część zachował na zawsze w pamięci. Pamięć, również ta z czasów wojny, powracała do niego często, coraz częściej, zwłaszcza ostatnio.

Ze swoich wędrówek, dalekich i bliskich, przywoził wiedzę o wielkich i słabych stronach człowieka. Nie interesowała go egzotyka, ale to właśnie, co pozwoliłoby naturę ludzką lepiej pojąć. Ostatnią, codzienną i najbardziej konsekwentną podróż wyznaczała trasa z Mokotowa do Śródmieścia, do domu chorej starszej siostry, której nie chciał (i myślę, że nie planował) zostawić samej. Wiem, że była to dla niego jedna z podróży najważniejszych.

Warszawa, na Odolańskiej – 6 kwietnia 2003 r.
© Fot. Archiwum Mariusza Kubika

To, jakim był człowiekiem, wiedzą ci wszyscy, których obdarzał swą wyjątkową przyjaźnią. Jego przyjaźnie pozostawały trwałe, bez względu na czas i odległość. Był w nich oddany i to w sposób dyskretny. Te z czasów Rabki, późniejsze – z wypraw w najdalsze zakątki świata, pracy dla WHO, również i te najnowsze. W każdej z nich łączył szczególny rodzaj elegancji z wyrozumiałością, tolerancją dla ludzkich ułomności, dystansu, zwłaszcza do spraw, na które i tak nie można mieć wpływu. Tolerancja nie oznaczała każdorazowej akceptacji. W ocenie osób i zdarzeń bywał pesymistą i czasem dawał temu wyraz. Ale własne potknięcia i pomyłki weryfikował w pierwszej kolejności.

W jego kontaktach z ludźmi nie było wyższości „wiedzącego więcej” – jego rozległa wiedza brała się właśnie z ciekawości dużych i małych spraw, z których składa się historia każdego z nas. Czytając jego list, czy rozmawiając z nim miało się, jak nigdy, poczucie szczególnej uwagi, on sam był wyjątkowym rzecznikiem spraw cudzych, rzadziej własnych. Potrafił słuchać, a w każdej historii zobaczyć i odnaleźć  t e m a t.

Był ciekaw młodego dziennikarstwa, miał jednocześnie świadomość, jak zmieniły się reguły tego zawodu. Czytając, jednym celnym spojrzeniem, czy trafną uwagą oceniał i puentował to, na co innym potrzeba byłoby wieków paplaniny. Jego przemyślenia i uwagi były bezcenne i zawsze merytoryczne, co wiem, bo był też pierwszym czytelnikiem większości moich tekstów.

Przez ostatnie lata redagowaliśmy publikacje, odpowiadaliśmy na listy, porządkowaliśmy papiery. Każdy artykuł opierał się na książkach i materiałach źródłowych. Większości z nich do tej pory, jak sądzę, nie można znaleźć w żadnej polskiej bibliotece.

© Fot. Archiwum Mariusza Kubika

Codzienna porcja lektur, z zaprzyjaźnionego kiosku na rogu Odolańskiej i Puławskiej, kupowany sumiennie „Der Spiegel”, drobiazgowo czytany i odkładany dla przyjaciela – lekarza Rogera Schoenberga, współświadka Jego ostatnich chwil. Książki: te dawne i nowe, przywożone w walizkach z całego świata, niemal bez wyjątku bezcenne dla znawców tematu, ale też z którymi łatwo potrafił się rozstawać. Wie o tym wiele znających go osób. Myślę, że był to z jego strony wyraz wyjątkowej wdzięczności. Ile z tej wdzięczności, i jak, umieli mu okazać ci, którzy mogli się cieszyć jego przyjaźnią?…

© Fot. Archiwum Mariusza Kubika

„Im więcej szczegółów, tym mniej czytelników”, zwykł mawiać za Josephem Kesselem, wielkim francuskim dziennikarzem. Dziś ogarniamy pamięcią, łapczywie, ich bezmiar, myśląc, jak dobrym człowiekiem i dobrym reporterem był on sam.

MARIUSZ KUBIK

Warszawa, 26 lutego 2006 r.

Mariusz Kubik – absolwent politologii Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Był redaktorem naczelnym „Polskiego Kalendarza Europejskiego” – periodyku wydawanego przez Polską Fundację Imienia Roberta Schumana w Warszawie, w czasie poprzedzającym akcesję Polski do Unii Europejskiej (na łamach którego ukazywały się także teksty Lucjana Wolanowskiego). Następnie pracował m.in. w Instytucie Studiów Wschodnich przy organizacji medialnej Forum Ekonomicznego w Krynicy. Współpracował z Janem Nowakiem-Jeziorańskim przy opracowaniu i porządkowaniu jego archiwum, po jego powrocie do Polski z emigracji w Stanach Zjednoczonych. Był stypendystą czeskiego pisma „Listy” w Ołomuńcu, rekomendowanym przez premiera Tadeusza Mazowieckiego (2005). Publikował m.in. w „Tygodniku Powszechnym” i „Zeszytach Literackich” (m.in. teksty poświęcone pisarzom współczesnym oraz historii paryskiej „Kultury”). Redagował i zamieszczał teksty paryskiego korespondenta Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa Macieja Morawskiego w serwisie morawskimaciej.wordpress.com – będące podstawą do wydawanego w latach 2015-2017 cyklu książek: Dwa brzegi. Zapiski weterana zimnej wojny (wydawca: Instytut im. Stefana Grota-Roweckiego). Od 2009 roku jest prezesem zarządu Stowarzyszenia Pracowników Współpracowników i Przyjaciół Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa Imienia Jana Nowaka-Jeziorańskiego. Prowadzi także serwis internetowy poświęcony Jerzemu Giedroyciowi i paryskiej „Kulturze”.

(Zobacz więcej…)

Powrót do strony głównej

.

.

.

.

.